Na rower do Chorwacji?

Chociaż przed wyjazdem rowery w ostatniej chwili wypakowaliśmy z samochodu 🙂 (za dużo mieliśmy naładowane) to jednak na tyle poznałem okolice Velebitu (region Kvarner) że spokojnie mogę polecić zabranie ze sobą do Chorwacji rowerów ale od początku.

Trasa

Częstochowa –Katowice – Gorzyczki –Ostrava – Ołomuniec – Brno – Wiedeń – Graz –Lenart – Ptuj – Zagrzeb – Senj

W Austrii dojeżdżając do granicy ze Słowenią (za miejscowością Leibnitz) zjechaliśmy na Mureck i do Słowenii wjechaliśmy w miejscowości Trate. Ominęliśmy autostradę wiodącą przez Maribor. Opłaca się to z dwóch względów: W Słowenii możemy wykupić Vinietę tylko na tydzień a nie jak w Czechach czy Austrii na 10 dni, poza tym autostrada A4 kończy się w Mariborze i dalej trzeba i tak jechać zwykłą krajówką. Słowenię pokonaliśmy przez Lenart i Ptuj, za którym wjechaliśmy na krajową E59 (dalsza część kończącej się słoweńskiej A4) i przez Macelj wjechaliśmy do Chorwacji. Tu niespodzianka: jakieś szlabany i punkty kontrolne na których trzeba było okazać dowód osobisty. Dalej już łatwo autostradą (bramki- tu lepiej mieć trochę Euro w bilonie żeby nie dostać reszty w kunach po niższym kursie) na Zagrzeb potem na Split i za miejscowością Brinje zjechaliśmy z autostrady na Senj.

Waluta

Jeśli chodzi o samo przemieszczanie się samochodem to w Czechach dobrze jest mieć przy sobie około 500 koron (300 na 10dniową vinietę i resztę na jakąś kawę czy ciepłą zupę). Nasi południowi sąsiedzi mają bardzo przystępne ceny. W Austrii wiadomo – Euro. W Chorwacji oprócz Euro dobrze jest mieć trochę waluty w Kunach – wychodzi taniej i często w lokalach akceptują tylko gotówkę. W sklepach czy na stacjach nie ma problemu – wszędzie można płacić kartą.

Język

Najlepiej znać chorwacki 🙂 Niby polski to pokrewny język ale różnic jest zbyt wiele aby się zawsze dogadać. Drugim językiem jest niemiecki. Coś im zostało ze starej współpracy :-). Sami Niemcy zaś z mojej obserwacji czują się w Chorwacji jak u siebie w domu. Angielski – owszem ale nie wszędzie. Zazwyczaj jego znajomość w lokalach czy sklepach jest podstawowa. Wszystkie powyższe uwagi dotyczą prowincji. Nie byliśmy w Zagrzebiu, Zadarze czy Splicie – podejrzewam że tam sytuacja językowa jest na pewno lepsza.

Zakwaterowanie

Tu oczywiście nie ma reguły. Można wynająć apartament (najczęściej jest to jakaś oddzielna kondygnacja w domu z osobną kuchnią i łazienką) za 30 euro za dobę a można i za 60 – 70 Euro. Wiele zależy od położenia lokalu, jego jakości, pory roku i naszych umiejętności negocjacyjnych. W Pletwickich Jeziorach spotkaliśmy polską czteroosobową rodzinę. Jak przyznali – w Zadarze płacili 70 Euro za dobę. Generalnie najkorzystniej wypadają koszta jeśli pojedziemy jakąś większą ekipą i wynajmiemy cały dom (Kuća) wówczas koszta mogą spaść nawet do 15 Euro za dobę od osoby i to nawet w zatłoczonej Makarskiej. Jeśli chcemy znaleźć coś w rozsądnej cenie to nie możemy zostawiać sobie poszukiwań na wieczór. Chociaż o takiej porze możemy też napotkać miejscowych, którzy sami szukają klientów to jednak w małych, nadmorskich miejscowościach znacznie częściej napotkamy problemy a nasza pozycja w ewentualnych negocjacjach będzie spadać liniowo wraz z każdym wydłużeniem promieni zachodzącego słońca. Dlatego dobrze jest w drodze do Chorwacji przespać się jeszcze w Austrii na ostatnim parkingu przy autostradzie i zawitać do Chorwacji bardzo wcześnie. My wybrzydzaliśmy w Svetym Juraju (10km na południe od Senj) i ostatecznie w Jablanacu przespaliśmy się w strasznych warunkach za 35 Euro. Nazajutrz rano już w sąsiedniej Stinicy znaleźliśmy (poprzez miejscową informację turystyczną) bardzo przestronny i wygodny apartament  w ciekawie położonym domu z pięknym widokiem na morze w cenie 30 Euro za dobę.

Park Narodowy Velebit – CZAS NA ROWER!!!

Miało być o trasach rowerowych. Przepraszam za długi wstęp ale uznałem że garść konkretnych informacji na pewno się przyda. No więc rower. Zakwaterowaliśmy się w Stinicy (Region Kvarner) która leży w bezpośredniej styczności z morzem od zachodu a od wschodu przylega do Parku Narodowego Velebit. Park ten oprócz ścieżek trekkingowych ma również trasy rowerowe. Po przejściu pieszo około 40km podczas jednodniowej wycieczki, powiem jedno: CZAD!!! Ze Stinicy można zrobić sobie około 19km bardzo ciężki podjazd asfaltem (z czego 15km to naprawdę fajna droga z przejeżdżającymi co prawda od czasu do czasu samochodami ale jest bezpiecznie) do samego wjazdu do Parku (1451m n.p.m.) a dalej używać ile wlezie z dala od samochodów. Jeździ się wówczas rowerem na wysokościach w zakresie 1200-1600m n.p.m. Szlaki rowerowe dość szerokie, najczęściej typu gravel (makadam). Jadąc nimi od czasu do czasu pojawia się nam widok na morze. Najlepiej jest wziąć sobie mapę z informacji turystycznej. Ta, którą ja dostałem opisuje 6 tras rowerowych o łącznej długości 118km. Długość ta jest liczona co prawda od nadmorskich miejscowości (Senj, Sveti Juraj itd.) ale patrząc na mapę naprawdę sporo nam pozostaje w terenie. Bardziej leniwi mogą zapakować rower do samochodu i podjechać pod sam wjazd do parku narodowego (wstęp płatny) i dopiero stamtąd ujeżdżać bicykla. Co do jeżdżenia po ważniejszych drogach łączących nadmorskie miejscowości to jestem do tego nastawiony sceptycznie. Krajowa „8” łącząca Rijekę z Zadarem nie nadaje się według mnie na rower. Za dużo samochodów a na dokładkę wijąca się serpentynami droga nie zostawia często miejsca do ewentualnej ucieczki na pobocze. Na wyspie Rab również widziałem kilku szosowców dzielnie przenikających między wężem pojazdów ale osobiście skorzystałbym prędzej z wydzielonych tam terenowych tras. Jak na złość nie mogę nigdzie znaleźć zdjęć jakie zrobiłem z wycieczki do Velebitu. Jak tylko znajdę więcej to zamieszczę. Chorwacja Widok z przełęczy na Senj Chorwacja Przerwa na wybrzeżu

Coś więcej niż rower

Ze Stinicy regularnie (w sezonie prawie całą dobę i to w niewielkich odstępach czasowych) pływają duże promy na wyspę Rab. Można z nich skorzystać gdy spokojna okolica Velebitu nam się znudzi. Jeden prom zabiera kilkadziesiąt aut. W połowie wyspy znajduje się ciekawa miejscowość o takiej samej nazwie i można pospacerować po uroczych, wąskich uliczkach i podziwiać zabytki. Po zabudowie starówki widać wyraźnie wpływy włoskie (weneckie). Im dalej na południe Chorwacji (Dalmacja) tym ciekawiej – oczywiście jeśli ktoś lubi zwiedzać i interesuje się urbanistyką. Wnętrze lokalu CHorwacja Rab Chorwacja Rab od strony morza Chorwacja Rab uliczka

Najlepiej nie wybierać się do najbardziej rozreklamowanych miejsc w weekendy: Omijac w weekendy

Jeśli zakwaterujemy się w nadmorskiej miejscowości to rzecz jasna o każdej porze możemy wybrać się na plażę (najlepiej jednak latem nie wybierać południowej pory – za gorąco). Mocno słona woda znakomicie unosi na powierzchni – fajna sprawa jeśli chcemy kogoś nauczyć pływać. Jeśli szkoda nam kasy na maskę, rurkę i płetwy to dobrze jest mieć oprócz obutych nóg (ostre kamienie na dnie) przynajmniej okulary pływackie bo czysta woda umożliwia obserwację na wiele metrów – pływa sporo rybek. Oprócz nich to najwięcej widziałem delfinich odchodów 🙂 i jakieś taśmy po amunicji :-). Najlepiej podczas nurkowania niczego na dnie nie dotykać bo może użreć :-). Jeśli dopisze szczęście to może uda się nam spotkać delfiny. My z żoną dostrzegliśmy ogromne stado ale staliśmy na drodze i podziwialiśmy z daleka. Co do innych, mniej miłych zwierzątek to opinie są różne. Niektórzy uparcie twierdzą że rekinów nie ma. Z ciekawości sprawdziłem w necie i jakieś pojedyncze incydenty w przeszłości odnotowywano. Niemniej lepiej nie wypływać wpław daleko poza grupy kąpiących się ludzi. Strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Z góry na morze

Podsumowanie

Pobyt w Chorwacji mogę uznać za ciekawy. Przepraszam za brak entuzjazmu ale ten wyjazd solidnie mnie zmęczył. Nie lubię upałów. Dodatkowo męczyłem się, kiedy przez kilka dni zbierało się na burzę bo oprócz temperatury doszła parność. W nocy mieliśmy problemy ze snem. Mieliśmy co prawda klimatyzację ale wyłączaliśmy ją aby uniknąć przeziębienia. Jeśli miałbym wybierać to wybrałbym się na kilka tylko dni do Dalmacji aby zwiedzić Split i Dubrovnik i to we wrześniu lub w październiku. Niższa temperatura a i tłok mniejszy. Przyroda w Polsce też ciekawsza bo ta wzdłuż wybrzeża w Chorwacji jałowa jakaś . Reasumując na rower zamiast Chorwacji polecam Polskę.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.