Pomiar mocy

Czy warto inwestować w pomiar mocy kiedy jest się tylko amatorem?

Według mnie tak jeśli trenuje się według planu pod konkretne cele. Na pewno nie raz kolarz amator, wykonując kolejny trening, kolejną przejażdżkę,  zastanawia się czy jedzie mocniej, szybciej czy jednak czuje że nogi kręcą danego dnia gorzej lub lepiej. Różne czynniki mogą mieć na to wpływ. Pomijając fakt że rzeczywiście można danego dnia czuć się po prostu słabiej lub mocniej to warunki drogowe (jak np. nawierzchnia) istotnie wpływają na to czy jedziemy szybciej czy wolniej. Nawet na tej samej trasie warunki atmosferyczne (np. wiatr lub temperatura otoczenia) będą decydować jak nam się będzie jechać wówczas kontrola np. samopoczucia i pomiar tętna nie powiedzą nam wszystkiego aby realnie ocenić czy wkładamy odpowiedni wysiłek aby osiągnąć założony cel treningowy danego dnia (budowa wytrzymałości, regeneracja czy też jazda w okolicach progu mleczanowego). I tutaj z pomocą przychodzi pomiar mocy. Dla amatora nie musi to być pomiar z dokładnością 1 Watta. Ważne aby trenować na jednym urządzeniu aby potem móc porównywać pomiary i oceniać postępy.

Ja mam w rowerze szosowym pomiar mocy w lewej korbie

Nie jest to może super dokładny pomiar bo nie uśrednia pracy dwóch nóg a do tego lewa noga jest zazwyczaj słabsza od prawej ale w trenowaniu przy pomocy pomiaru mocy w końcu chodzi głównie o stały punkt odniesienia do wkładanego wysiłku niż o wiedzę czy w danym momencie rzeczywiście wykręcam np. 250 Watt czy jest to może realnie 260 lub 240. Ważne aby wyniki porównywać podczas pracy z jednym urządzeniem i według jego wskazań planować wysiłek i oceniać postępy.

Południowa Limburgia ponownie zdobyta

No i Michał Kwiatkowski ponownie wygrał przepiękny klasyk Amstel Gold na południu Kraju Tulipanów. (co ciekawe Południowa Limburgia w Holandii to tereny bardziej rolnicze i hodowlane :-)). Nasz „Kwiato” jeśli tu nie wygrywał to zawsze był wysoko. W końcu jest specjalistą od klasyków.

Organizatorzy tego wyścigu co roku dają możliwość amatorom kolarstwa spróbować swoich sił na trasie którą pokonują zawodowcy. W tym roku amatorzy mogli spróbować swoich sił (spora rozpiętość wyboru trasy od 65 km do 240km) 9 kwietnia (dzień przed zawodowcami). Tak więc urokliwa miejscowość Valkenburg, która przez niemal cały rok gości w weekendy turystów tym razem również pękała w szwach. Mi niestety nie udało się kilka dni temu pojechać. Udało mi się to w 2021 roku i wybrałem wówczas trasę 200 km. Choć duża część trasy była nietrudna to jednak wzdłuż granicy z Belgią (nie wspominając o przesławnym trójstyku granic NL-BEL-DEU, którego moja trasa akurat nie obejmowała – ale znam bo tam też trenowałem) podjazdy naprawdę dawały się we znaki (zwłaszcza mając już w nogach pierwszą stówę). Nachylenie niektórych podjazdów choć może niedługich to jednak oscylowało często w granicach powyżej 14% i sięgało 20. Jest co kręcić.

Oficjalna strona organizatora: https://www.amstel.nl/amstelgoldrace

Opony Continental Grand Prix 4000sII

Kupiłem opony w rozmiarze 23-622 (wg ETRTO), maksymalne ciśnienie 8,5 bar.

Opony bardzo chwalone na forach kolarskich. Nie czytałem niczego o tych oponach w momencie ich zakupu. Po prostu potrzebowałem nowych opon do treningów szosowych. Firma Continental raczej kojarzy się z dobrymi produktami. Zerknąłem tylko na opis czy opony mają jakieś zabezpieczenie przed przebiciami, a że zakup miał miejsce w Decathlonie to i cena była OK.

Nie sądziłem że w porównaniu do moich wcześniejszych opon (celowo nie podaję nazwy ale też muszę uczciwie przyznać że miałem opony z nieco niższej półki) odczuję tak wyraźną różnicę w komforcie i trzymaniu opon na asfalcie. Ma się wrażenie jakby dodatkowej amortyzacji co szczególnie od razu przekłada się na komfort jazdy odczuwalny zarówno w dłoniach na kierownicy jak i w plecach 😊 . pomimo takiego tłumienia drgań absolutnie nie odczułem zwiększonych oporów toczenia. Na Amstel Gold (wersja amatorsko-turystyczna wyścigu) na zjazdach zauważałem że bez kręcenia pedałami dojeżdżam jadących przede mną kolarzy. Może mieli po prostu słabe opony lub opory w piastach 😊 , oczywiście, niemniej ja zwiększonych oporów toczenia – w porównaniu do wcześniejszych, twardszych opon – nie odczułem.

Kolejny plus – zakręty. Czuć że można sobie pozwolić na odważniejsze położenie roweru bez obawy o niekontrolowany poślizg (no chyba że leży jakiś piasek z drobnymi kamyczkami brrrr….)

Ciekawostką są markery zużycia opon:

kiedy dziurki znikają – czas na wymianę

Fakt, nie mam dużego doświadczenia z oponami szosowymi. To moje trzecie opony szosowe. Kolarka jest dla mnie dodatkiem do MTB. Niemniej mam już na tyle pozytywne odczucia, że przy oponach Conti 4000sII (lub ich wersjach rozwojowych) zostanę raczej na dłużej.

Skrzypienie pedałów zatrzaskowych

Dość nietypowy post ale według mnie praktyczny. Być może kolarze używający pedałów szosowych w rowerze szosowym (i nic w tym dziwnego 😊) nie mają tego typu problemów. Ja używam (podobnie jak wielu amatorów MTB) w rowerze szosowym pedałów MTB. Oczywiście tak jest prościej i taniej niż kupować specjalnie pedały szosowe, natomiast to rozwiązanie jest również zdrowe dla kolan. W pedałach szosowych oczywiście kręcenie jest bardziej efektywne jeśli chodzi o generowaną moc bo mamy większą sztywność ale właśnie w większej sztywności kryje się więcej zdrowotnych pułapek i ryzyko przeciążenia stawów kolanowych. Niezbędny jest perfekcyjny bikefitting no i umiejętne kręcenie korbami.

Wróćmy jednak do tematu. Jak mówiłem używam pedałów zatrzaskowych w kolarce bo większy luz boczny pozwala na większą swobodę ruchów, więc też stawy nam więcej wybaczają jeśli bloki w bucie nie są do końca idealnie ustawione.

Podczas jazdy w pedałach zatrzaskowych, jeśli bloki są suche to zaczną pojawiać się skrzypienia. Denerwujące podczas jazdy na szosie. Początkowo nie wiadomo skąd to się wydobywa, czy z pedałów czy korb… W terenie jest to mniej dokuczliwe bo pedałowanie jest przerywane, skaczemy po korzeniach czy kamieniach i te wszystkie dźwięki się mieszają. Na szosie to skrzypienie naprawdę irytuje.

Rozwiązanie jest proste – odrobina smaru załatwi sprawę.

Praca nad techniką – środek ciężkości

Tu się wszystko zaczyna.

Kiedyś wspomniałem że pierwszym krokiem do poprawy techniki jazdy w cross country jest wyrzucenie SPD… no może nie od razu do kosza (przydadzą się na zawody) ale na pewno trzeba je na jakąś wysoką półkę odłożyć.

Kolejnym krokiem jest złapanie środka ciężkości. Jest nad supportem. Niby oczywiste ale jakże często o tym wielu rowerzystów zapomina i opiera się wygodnie na kierownicy. Kierownica nie służy do opierania się i odpoczynku. Można ją dociążać kiedy potrzeba czy podrywać do góry ale podczas przejeżdżania przez nierówności (korzenie, kamienie) obciążony przód zawsze będzie nas spowalniał.

„Łapanie” środka ciężkości w terenie używając właśnie platform i stojąc na ugiętych nogach nad supportem z dłońmi delikatnie tylko chwytającymi kierownicę sprawi że poczynimy duże postępy w kontrolowaniu roweru a on sam będzie znaczenie lżej pokonywał nierówności. Oczywiście przód się często dociąża wg potrzeb (np. podczas pokonywania zakrętów) ale spokojnie. Wszystko po kolei. Najpierw zauważmy przy jeździe na wprost, jak pilnowanie środka ciężkości wpływa na lekkość jazdy i kontrolę roweru.

eBIKE? Tak!!!

A fuj! Zhańbić się elektrycznym wspomaganiem?

Przede wszystkim należy odpowiedzieć sobie na pytanie do czego ma ten rower służyć. Do treningów raczej nie choć również nie do końca… Zawsze można sobie to wspomaganie dozować i jeździć na minimalnym ale nie to jest istotne.

Według mnie eBike jest fantastycznym rozwiązaniem jako środek dojazdu do pracy, jako wsparcie rehabilitacji kiedy ruch dla nogi jest zbawienny ale nie powinna być ona obciążana oraz będzie również idealnym rozwiązaniem dla par w celu zrealizowania wspólnych przejażdżek  gdzie jedna strona jeździ nieco szybciej i może długo a druga niekoniecznie 🙂

Właśnie z tego ostatniego powodu zakupiłem Giant’a Any Tour w wersji E0+

Silnik Yamahy pracuje cicho i rewelacyjnie reaguje na pracę naszych nóg. Nie wyczuwa się tutaj zbędnych opóźnień w reakcji silnika. Bateria wspomaga w różnych trybach: Eco+, Eco, Normal, Sport, Sport +. Przy najsłabszym wspomaganiu można przejechać nawet ponad 120 km a przy najsilniejszym do 70km. Jest to na prawdę dużo w porównaniu do innych marek.  Rower wspomaga do 25km/h. Pomińmy tu możliwość zlikwidowania tego ograniczenia we wspomaganiu (bo takowa istnieje). Najważniejsze jest to że jeśli mamy power lub jedziemy z górki to oczywiście możemy jechać szybciej. Jednak 25km/h to mimo wszystko fajna prędkość do przejażdżek którą docenią wszyscy. Szczególnie jest to fajne kiedy jedziemy pod silny wiatr. Tutaj bez wspomagania to nawet twardziele mogą wymięknąć :-). Dodatkowym atutem w mojej opinii jest umiejscowienie baterii z przodu. Niektóre tańsze rowery mają baterię nad tylnym kołem co według mnie nie pomaga podczas pokonywania zakrętów a biorąc pod uwagę ciężar własny rowerów elektrycznych jest to szczególnie ważne.

Dlaczego Giant? Jakoś nigdy mnie ta firma nie zawiodła a miałem już kilka „zwykłych” Giantów. Cena może nie jest zachęcająca ale od czego czekanie na okres „posezonowy”? Poza tym Giant daje w tym rowerze gwarancję na baterię na 5 lat. To naprawdę wyróżnia tę firmę na tle innych gdzie często można spotkać się tylko z 2 letnią gwarancją. Teraz warto się zastanowić dlaczego można w necie spotkać wiele ogłoszeń sprzedaży eBików 3-4 letnich…

Poprawna pozycja wyjściowa

Ello!

w wielkim skrócie: ciężar ciała oparty na pedałach

Mowa o wszelkich sytuacjach kiedy stoimy nad rowerem (głównie podczas pokonywania przeszkód, zjazdów po nierównościach itp.)

Może i każdy widział na obrazkach lub filmikach w necie jak wygląda poprawna pozycja ataku na rowerze, jednak czy zdarza Ci się czasami samemu poczuć że coś Ci nie gra? Za mocno ściskasz kierownicę i hamulce? Opierasz się nadmiernie rękami na kierownicy i czujesz jak bardzo Ci to utrudnia sterowanie rowerem?

Rozwiązaniem w tym wypadku będzie oparcie ciężaru ciała nad supportem. Ugnij nogi i cofnij biodra do tyłu, wtedy tułów ułoży się prostopadle do ziemi a Ty ciężarem swego ciała będziesz oparty na pedałach, wtedy też ręce będą luźno oparte na kierownicy. Luźna kierownica da rowerowi więcej swobody podczas wchodzenia w zakręty czy podczas pokonywania przeszkód. W zakrętach poćwicz skręt biodrami z ciałem patrzącym w kierunku wyjścia z zakrętu. Nie zapominaj o kontroli – palce wskazujące w gotowości do naciśnięcia hamulców! (ale lepiej nie hamuj przednim hamulcem w zakręcie!:-))

Pierwszy krok do poprawy techniki jazdy

Chcesz poprawić technikę jazdy w terenie? Wyrzuć SPDki i załóż platformy!

Nie bez powodu wśród kolarzy górskich mówi się że w terenie trenujesz technikę a na szosie kondycję. Oczywiście na szosie technika jest również niezbędna, szczególnie kiedy szybko jeździsz lub nawierzchnia płata figle ale jeśli kochamy MTB to bez dobrej techniki nie będzie na szlakach tyle przyjemności ile mogą one dać wprawnemu rowerzyście. Zamiast prędkości, płynności i szybkiego odbijania się od zakrętów będzie tylko zaciskanie zębów i mozolne telepanie się bo bezdrożach.

Kochając jazdę na rowerze i startując w amatorskich zawodach, często chce się być szybciej i dalej. Kupujesz lepszy rower, strój, zatrzaskowe pedały, buty i wydaje się że jeśli pracujesz nad formą to będziesz na zawodach wysoko. Nic z tych rzeczy. Bez techniki nie będziesz szybki w lesie. Można czytać porady najlepszych bikerów, oglądać filmiki instruktażowe ale jeśli dalej na upartego będziesz w lesie trenował w SPD to będziesz pamiętał że szybko nogi z pedału nie dasz rady zdjąć czy zeskoczyć z roweru i pobiec przed siebie jeśli jakiś korzeń wyrzuci Cię do góry. Zawsze serię zakrętów pojedziesz bardziej asekuracyjnie bo pozycja atakująca będzie wydawać się mało bezpieczna i będziesz obawiać się pochylenia ciała do przodu na zjeździe. Nie poderwiesz przedniego koła mocno do góry bo będziesz obawiał się przewrotki na plecy, trenowanie podskakiwania na rowerze nie będzie właściwe bo będziesz wykorzystywać SPDki do podciągnięcia roweru. Zjazd po dziurach czy korzeniach będzie niestabilny bo SPD dają złudne poczucie połączenia z rowerem i nie czujesz potrzeby opuszczenia pięt w dół aby stopy nie zjechały z pedałów,  itp. itd.

WNIOSEK: SPD tylko na szosę i zawody. Na treningi w trudnym terenie zakładaj platformy!

 

 

 

Nadrabianie zaległości

UUU dawno niczego nie napisałem. Trochę się opuszczam w pisaniu ale to przez to że mam ciekawsze rzeczy do robienia 🙂

Po ostatniej dłuższej jeździe na szosie tknęło mnie coś do napisania bo doświadczyłem ciekawej rzeczy. Ooo teraz widzę że tytuł postu zbiega się z dwiema rzeczami: trenowaniem i pisaniem na blogu ale do rzeczy. (ooo – 3 x użyłem słowo „rzeczy” – trzeba popracować nad słownictwem)

Dobra, coming to the point… Niby zawsze wiedziałem że trzeba ćwiczyć całe ciało a nie tylko jeździć na rowerze i tak robiłem wiele lat temu bo… miałem czas. Później trafił się okres kilku lat kiedy tego czasu nagle zabrakło i wiadomo jak to jest kiedy ciągle jest coś ważnego do załatwienia a czasu na trening coraz mniej – idzie się na rower żeby choć trochę pokręcić i to jest duuuży błąd. Nie da się tylko jeździć i pobieżnie od czasu do czasu „pogibać” górą ciała. Ciało to jedna całość a za tym idzie cała układanka ruchów aby wszystkie elementy działały jak powinny. Od niecałych 2 lat mam czasu wolnego znów więcej więc znów znalazł się czas i na basen i na siłownię.  Wczoraj pokręciłem na szosie 3 i pół godziny i ooo zdziwienie –  odcinek szyjny kręgosłupa nie cierpnie, ręce mi nie drętwieją co to cud? a jeszcze rok temu przy takiej próbie przejechanie 100km skończyłoby się różnymi bólami i drętwieniem kończyn. Oczywiście że ważne jest ustawienie siodełka, kierownicy, długość i nachylenie mostka, ustawienie bloków w bucie nie wspominając o wcześniejszym doborze długości ramy ale kiedy podstawowe zasady ustawienia roweru są zachowane, nie robimy jakichś ekstremalnie ciężkich treningów a pojawiają się bóle to trzeba przyjrzeć się ciału. Kiedy nie mamy czasu na gimnastykę, ćwiczenia siłowe i rozciąganie bo ciągle pracujemy to niestety jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zaprzestanie trenowania wyłącznie na rowerze…. oczywiście rekreacyjne przejażdżki wchodzą w rachubę. Krótkie przejażdżki trzeba uzupełnić innymi aktywnościami angażującymi całe ciało -marsze, ćwiczenia siłowe, rozciąganie, yoga itp. Nie jest to dobra wiadomość dla kochających rower. Wiem ale natury nie pokonamy.