Jak tu odciążyć organizm?

Nie to żebym przestawiał się na wegetarianizm ale notoryczne wzdęcia, rozmaite dolegliwości przewodu pokarmowego i dodatkowo jakieś dziwne wysypki na skórze nakazały mi lepiej przypatrzeć się temu co jem.

Najprostszym (i zarazem najdroższym) sposobem ustalenia co możemy jeść a czego powinniśmy unikać jest pójście do specjalistycznej kliniki i wykonanie testów na nietolerancję pokarmową. Taka przyjemność to około 2000 zł. Myślę że jeśli nas stać to na pewno warto takie badanie sobie zafundować, a następnie trzymać się ustaleń dobrego dietetyka.

Jeśli nas nie stać to pozostaje eksperymentowanie z jadłospisem i obserwacja swojego samopoczucia. Ponieważ moje problemy dotyczą wątroby (żebym to chociaż pił systematycznie alkohol – miałbym przynajmniej miłe wspomnienia :-)) i niewydolności pęcherzyka żółciowego, zainteresowałem się wszelkimi zamiennikami białka zwierzęcego co by wątrobę nieco odciążyć.

Bez paniki, lecimy z tematem pamiętając że najczęstsze przyczyny problemów trawiennych wynikają z wieczornego podjadania oraz spożywania smażonych i tłustych pokarmów czy zbyt dużej ilości słodyczy. Na temat poważniejszych przyczyn się nie wypowiadam bo nie jestem lekarzem.

Opcja na zimę?:

warzywa-z-puchy

No i masz. Miało być zdrowo a tu na zdjęciu puchy zamiast świeżych warzyw 🙂 Niestety z tym bywa różnie. Najlepiej jeśli będziemy kupować i obrabiać świeże warzywa (w tym surowe nasiona roślin strączkowych), natomiast w codziennym pośpiechu oraz zimą o warzywa z puszki najłatwiej. Czy najlepiej? Pewnie nie. Skoro już przy tym jestem to podobno nie zaleca się zostawiania w lodówce otwartej puszki ze względu na utlenianie się metalu. Niewykorzystaną zawartość najlepiej od razu przesypać (przelać) do jakiegoś innego naczynia. Na pocieszenie zimą pozostają nam jeszcze mrożonki albo zapakowane produkty w supermarkecie…:-)

mrozonka-i-ciecierzyca

„świeże warzywa” z supermarketu lub nasiona z małych sklepików czy straganów na bazarach

fasola-z-targowiska

Decydując się na dostarczanie organizmowi białka poprzez spożywanie produktów roślinnych nie możemy tego traktować dosłownie i patrzeć tylko na samo białko. Rezygnację z mięsa trzeba naprawdę przemyśleć i skonsultować ze specjalistą. No bo np. wołowina to nie tylko bogactwo aminokwasów (białko) ale również żelazo, witaminy z grupy B czy kwas linolowy. Na szczęście nie musimy całkowicie rezygnować z mięsa aby poczuć się lepiej. Wystarczy że zrezygnujemy lub przynajmniej mocno ograniczymy smażenie a przerzucimy się na gotowanie i duszenie mięs. No ja w tygodniu roboczym nie mam czasu na stanie nad garami ale jeśli tylko mam wybór to całkowicie odrzucam wieprzowinę. Od razu mi się po niej odbija i ma to swoje uzasadnienie. Świnia zniesie baaardzo dużo jeśli chodzi o jej tuczenie. Różne rodzaje pasz i innych świństw. Krowa czy byk przy takim traktowaniu niestety padną więc naturalną koleją rzeczy ich żywienie jest zdrowsze.

Wracamy do tematu.

Szukając pokarmów roślinnych bogatych w białko zainteresujmy się soją, fasolą, grochem, soczewicą czy ciecierzycą. Oczywiście to tylko wybrane przykłady (nawet chleb potrafi mieć całkiem sporą zawartość białka bo aż 10g/100g). W dokładną zawartość białka w 100g produktu na razie nie wchodzę bo musiałbym zagłębić się również w obróbkę termiczną pokarmów a tu przyznam się szczerze że wiem że dzwoni ale nie wiem (jeszcze) w którym kościele :-). Jako ciekawostkę podam tylko że pod względem zawartości białka 100g surowej białej fasoli nie ustępuje bardzo 100g surowej wołowiny aczkolwiek szczegółowy skład tych produktów to już inna sprawa.

Białko białku nierówne. W różnych produktach różne jest występowanie i zawartość aminokwasów oraz innych elementów odżywczych odpowiedzialnych za szereg procesów w naszym organizmie. Przerzucając się na wyłączną podaż warzyw bez zastanowienia i bez profesjonalnego planu żywieniowego wystawiamy się na ryzyko niedożywienia. Nie wdając się w szczegóły procesów biochemicznych czy w wartości odżywcze produktów po termicznej obróbce (bo przeciętny zjadacz chleba raczej nie znajdzie czasu na zgłębianie sztuki tajemnej) najłatwiej będzie przyjrzeć się piramidzie żywienia i trzymać się jej zasad. Jeśli dodatkowo przyjrzymy się jadłospisowi czołowych sportowców wytrzymałościowych to szybko zauważymy że mimo, iż nie rezygnują oni z mięsa to jednak warzywa w ich diecie dominują. Jestem w posiadaniu książki Matt’a Fitzgerald’a  „Waga startowa”. Autor podaje w niej przykładowy jadłospis z jednego dnia 14stu wybranych sportowców (m.in. Kikkan Randall) różnych dyscyplin. Przejrzałem pobieżnie i zauważyłem że w zasadzie u wszystkich powtarzają się pewne produkty: pieczywo pełnoziarniste, różnego rodzaju nasiona, warzywa, owoce, odtłuszczone sery i przetwory mleczne, płatki zbożowe, owsianki, a jeśli pojawia się mięso to jest to wołowina, drób lub ryby.

Ten artykuł na pewno nie odpowiada na pytanie jakimi roślinami zastąpić białko zwierzęce i jak w tym wypadku równoważyć podaż aminokwasów egzogennych (tych które trzeba dostarczyć z pożywieniem). I nie taki jest jego cel. Nie daje mi jednak spokoju myśl że człowiek zanim nauczył się polować to zapewne jadł tylko to co zerwał z krzaków lub drzew…

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.