Smog – trenować, nie trenować?

Temat ciekawy dla nas w Polsce zwłaszcza w okresie grzewczym. Jakoś latem to powietrze zawsze jest lepsze a zimą to czasem zbierze się taka zawiesina że ma się wrażenie iż wręcz można ją ciąć nożem…  Warto wówczas się zastanowić czy wyjść na rower czy lepiej odpuścić sobie trening i zastąpić go jakimiś ćwiczeniami w domu. Co prawda najwięksi twardziele jeżdżą czy biegają dalej ale kiedy poczyta się artykuły o smogu (m.in. raporty WHO – World Health Organization) to człowiek zaczyna się zastanawiać czy treningiem na takim „świeżym” powietrzu sobie pomoże czy bardziej zaszkodzi….

Poważne zagrożenie zdrowotne stanowią pyły, których cząstki są o średnicy poniżej 7μm, co umożliwia łatwe ich przeniknięcie do pęcherzyków płucnych. Dlatego też m.in. za najgroźniejszy uznaje się pył PM2,5 gdzie wartość 2,5 to właśnie maksymalna średnica μm (wyrażona w mikrometrach) cząsteczek tego pyłu (patrz Wikipedia).

Oczywiście jakość powietrza nie tylko widać ale też po prostu czuć. I nie dotyczy to tylko terenów zurbanizowanych. Pamiętam jak  podczas przejażdżki po Kampinosie (ale jeszcze bardzo blisko Warszawy) z niedowierzaniem wciągałem smrodliwe powietrze. Ciekawe, że w topie zanieczyszczonych miast wcale nie zawsze są te największe…

Smog oczywiście widać i czuć ale w celu zdobycia pełniejszego obrazu
o jakości powietrza, można sobie zainstalować aplikację na telefon ze sklepu Google. Np. Airly:

Oczywiście podobnych aplikacji jest więcej.